MINKY. To jest to czego pragnęłam najbardziej! Ilekroć wchodziłam na stronę KLIK, wybierałam produkt, pakowałam do koszyka, przechodziłam do zapłaty i... wycofywałam się. Kocyk, który kosztuje 150zł i w górę? Mąż by mnie chyba z miejsca zabił. A i mi samej szkoda. Przecież mogłabym za ta cenę kupić 5 innych. Zwykłych. Które nie zachwycają niczym no ale...
W biedronce kupiłam całkiem fajny puchaty kocyk za dyszkę! Spełnienie marzeń to to nie było ale ile zaoszczędziłam np. na pampersy.
W końcu zdecydowałam się. Co prawda nie na kocyk a poduszkę może dlatego że nieco tańsza? Na stronie podanej wyżej, wszystkie modele poduszek Angel's Wings były niedostępne. TU natomiast nie było wzoru, w którym byłam zauroczona po uszy. Musiałam wybrać coś innego. Bo jeśli w końcu byłam pewna na stówkę, że kupuję i wykrzyknik! to kupić muszę puki się jeszcze nie rozmyśliłam. TO moja! Przyszła po 2 dniach. Jest piękna. Materiał minky jest tak przyjazny i mięciutki, że jak durnowata siedziałam i nie przestawałam jej głaskać. A Igo? Jak nigdy na poduszkach spać nie chciał, tak na tej bez żadnych marudów zasypia. W ciągu dnia jak tylko dorwie to cudo, od razu próbuje wpakować do buziaka. Z poduchy ślinka cieknie ale nadal nie traci uroku.
A jak ładnie przychodzą do nas produkty LA MILLOU zapakowane.
Woreczek, serduszko na sznureczku. Nigdy nie dostałam jeszcze nic tak pięknie zapakowanego. Jestem pod ogromnym wrażeniem.
Zakochałam się na zabój i jeśli tylko portfel ehem ehem... i mąż na to pozwoli - kupuję kocyk!
Ps. Wesołych Świąt! :) ...i baaardzo mokrego Dyngusa :)