środa, 11 marca 2015

Przeciwieństwa się przyciągają

Ja i mój mąż jesteśmy całkiem różni. To co podoba się mi - nigdy nie spodoba się jemu i odwrotnie. Ja nie lubię "nowości" on nowościami by żył. Mam swoją ulubioną restaurację, pizzerię a nawet zwykły sklep i tylko w te miejsca bym chodziła. Mąż niestety nie przywiązuje się do takich błahostek. Chciałby chodzić co raz to w nowe miejsce Próbować nowych potraw gdzie ja zawsze zamawiam to samo. On zakochany w sporcie. Ja sportu nienawidzę.

Jeśli jakieś miejsce mi się spodoba to po prostu w ciągu kilku minut puszczam tam korzenie i to już jest mój teren i nie pójdę w nowe miejsce tylko zawsze będę wracała tam gdzie zostawiam po sobie ślad.

Tak samo jest z nowym mieszkaniem, które dalej się remontuje. Mąż mówi "pomieszkamy trochę, potem sprzedamy, pobudujemy dom" a ja zakochałam się w tym miejscu będąc w nim parę razy i słysząc jego słowa o sprzedaży tego miejsca czuję jak oczy się robią mokre.

Latem ubiegłego roku moi rodzice sprzedali mieszkanie, w którym żyliśmy 20 lat.
Kilka wieczorów siedziałam myślałam jak to będzie, że już nigdy nie wejdę do swojego pokoju, w którym bawiłam się, odrabiałam lekcje, leżąc w łóżku rozmyślałam patrząc się w zwykłe białe kasetony, dorastałam. Łez sobie nie szczędziłam. Do tej pory mam dziwne uczucie gdy o tym myślę i nawet teraz gdy o tym piszę. Chciałabym pójść zobaczyć jak ma się mój pokój, czy nowi właściciele przemalowali mój piękny stonowany fiolet i czy zerwali moją białą tapetę w fioletowe duże kwiaty. Przecież to były moje cztery ściany, w których tyle przeżyłam.

Chciałabym żeby i mój syn miał swój kąt, do którego zawsze będzie chciał wracać. Może Igo będzie taki sam jak ja? Może też przywiąże się do swojego pokoju? A potem sprzedamy to mieszkanie i trzeba będzie znów przyzwyczajać się do czegoś nowego.

Boję się nowego. Nie lubię.

Teraz w sprawie mieszkania nie dogadujemy się wcale. Ja chcę tak a on chce siak. Ja chce taki kolor farby on inny. Ja chcę ciemne brązowe panele on szare. I tak jest ze wszystkim.

Ale... w życiu codziennym ta nasza różność sprawia, że powiedzenie "przeciwieństwa przyciągają się" sprawdza się w 100%.. I jesteśmy naprawdę fajnym małżeństwem. Nigdy nie nudzimy się. Zawsze jedno lub drugie wymyśli coś by to życie było ciekawe.

Czasami jest trudno znaleźć rozwiązanie do naszych sporów o różność ale kluczem do udanego związku jest ciągła praca nad nim. :) :)

A tydzień temu dopełniacz naszej rodzinki skończył 5 miesięcy. :) Nie wiem kiedy to minęło. Jestem w szoku, że zaraz już pół roku jak jest z nami. Czuję jakbyśmy wczoraj ze szpitala wyszli. :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz