Ale wszystko powoli się zmienia. Odkąd dostaliśmy klucze, poczułam, że w końcu będę mogła robić coś co da mi tyle radości a wszystko to będzie moje. Nasze. Remont trwa. Już bliżej niż dalej. Szkoda tylko, że do Wielkanocy nie uda się nam wprowadzić. Chociaż... może to i lepiej. Po Świętach wszystko rozpakujemy na spokojnie. Bez stresu, że wszystko od razu trzeba dopiąć na ostatni guzik. A tak po malutku po malutku uwijemy to co nasze. :)
Tylko hmmmm kupiłam już takiego pięknego drewnianego króliczka i koszyczek z barankiem i jajeczka. Zrobiłam na szydełku słodziutką kurkę a w planach mam jeszcze zamiar zrobić koszyczki na ufarbowane jaja.
Zmuszę się i postawię to jeszcze w starym mieszkaniu. Nie pozwolę żeby te rzeczy czekały aż do następnych Świąt.
Ten ostatni raz dam wynajmowanemu troszkę ciepła. Niech ma. Tak na odchodne. :D
Koszyk. Zajączek. Serduszka. - KIK
Takie dodatki potrafią zdziałać cuda!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie! Jakby dom nowe życie dostał. :)
UsuńPozdrawiam.
Ostatnio też bazuję na dodatkach, by sobie urozmaicić przestrzeń, ale własnie z własnego przeprowadzamy się do wynajmowanego, więc najbliższe miesiące pod tym względem mogą być trudne ;). Jakoś przezyję ;)).
OdpowiedzUsuń